dzieciecej zasypki i oliwki zakreciło jej sie w nosie. - Co
porabiał mój mały chłopczyk, co? - spytała, odruchowo podnoszac troche głos. - Marudził, oto co porabiał - odparła Fiona, wchodzac do pokoju. -Trzeba go nakarmic i przewinac. 131 - Ja to zrobie. - Ale... - zaprotestowała Fiona - Zaufaj mi. Potrzebuje praktyki. - James wcale nie marudził. Bolał go brzuszek - sprostowała Eugenia. Carmen stała w drzwiach. - Pani Cahill powiedziała, ¿e zje kolacje razem ze wszystkimi. - Naprawde? - Eugenia uniosła jedna brew ponad górna oprawke okularów. - Na pewno ju¿ mo¿esz? Doktor Robertson mówił, ¿ebys jak najwiecej odpoczywała. - Nic mi nie bedzie... jesli tylko moja porcja zostanie wczesniej zmiksowana. - O ile pamietam, mamy dzis stek wieprzowy, ale dla ciebie zrobimy wyjatek. - Eugenia zachichotała pod nosem. Na sama mysl o normalnym jedzeniu Marli zaczeło burczec w brzuchu. Przewineła Jamesa, po czym wzieła butelke z rak sceptycznie nastawionej Fiony. Cały czas miała nieprzyjemne uczucie, ¿e w rodzinie dzieje sie cos złego. Eugenia siedziała na kanapie w eleganckich pantoflach na wysokim obcasie i robótka reczna w koszyku u stóp. Typowa czuła babunia. Na rozło¿onym na podłodze kocu le¿ały dzieciece zabawki, a Fiona, choc z pewnoscia nie była najmilsza osoba pod słoncem, wydawała sie kompetentna i spokojna. Wszyscy dbali o Marle i dobrze ja traktowali, a jednak w stosunku do ka¿dego z nich miała pewne podejrzenia. Czuła, ¿e cos przed nia ukrywaja, cos o kluczowym znaczeniu. Karmiac dziecko, na chwile zapomniała o dreczacych ja myslach. Lgneła do tego malenstwa, które ju¿ ja zaakceptowało... przynajmniej w pewnym stopniu. Inaczej ni¿ kudłata Coco, le¿aca na poduszce koło koszyka Eugenii, patrzaca na Marle nieufnie, jakby była Mata Hari. Ciemne 132 oczka bacznie obserwowały ka¿dy jej ruch i mimo karcacych uwag Eugenii, suczka od czasu do czasu głucho powarkiwała. - Gdzie Cissy? - Po szkole miała isc z kole¿ankami na zakupy, a Alexander - Eugenia spojrzała na złoty zegarek - jeszcze nie wrócił z biura. A Nick?, zastanawiała sie Marla, ale nie zapytała o to. Krzywiac sie, potarła obolała szczeke. - Ju¿ za pare dni usuna te druty-pocieszyła ja Eugenia, nie odrywajac wzroku od robótki. - Nie moge sie doczekac. - Wyobra¿am sobie. W tym tygodniu masz wizyte u chirurga, który cie operował, i u chirurga plastycznego. Jesli postanowia wyjac druty, od razu przejrza zeby, chocia¿ wyglada na to, ¿e nie powinno byc z tym problemów.