Parrish podał jej ramię.
- Tylko uważaj, bo mogę zemdleć, jeśli zostanę wyzwany na pojedynek. - Obronię cię. Nie patrząc na Marleya, Victoria ruszyła z Lionelem do drzwi. Wicehrabia nie był wobec niej natarczywy, ale nie spodobało się jej, że oczekiwał czegoś więcej niż przyjaźń. Nim wyszła za mąż, zadowalał się utrzymywaniem z nią kontaktów towarzyskich i okazjonalnymi pocałunkami. Wbrew przewidywaniom Parrisha w sali balowej panował spokój. Towarzysz zerknął na nią z ukosa. - Hm. Chyba przesadziłem. - Dziękuję, Lionelu. - Wiedziałem, że Marley jest na tarasie. Uprzedziłbym cię, ale za szybko chodzisz. Zaśmiała się. - Następnym razem będę szła wolniej. Astin Hovarth gawędził z lady Drewsbury. Chyba oszalałam, pomyślała Victoria na ich widok. To niemożliwe, żeby kogoś zabić, a potem utrzymywać przyjazne stosunki z jego rodziną. Marley przynajmniej nie ukrywał, że nie lubi Sinclaira. W tym momencie do pokoju weszła lady Jane Netherby. Dostrzegłszy nagłą zmianę wyrazu na jej chłodnej arystokratycznej twarzy, Victoria podążyła za spojrzeniem lady Jane i wstrzymała oddech. Kobieta patrzyła na lorda Kingsfelda. - Lionelu, widziałeś Sinclaira? - zapytała Vixen, rozglądając się za mężem. - Niedawno był w salonie. Wszystko w porządku? Do diaska! Będzie musiała się nauczyć powściągliwości. W karty również grała fatalnie. - Tak. Po prostu chcę z nim pomówić. - W takim razie cię zostawię. Lucy przekupiła orkiestrę, żeby zagrała kontredansa. - Dla mnie zarezerwuj walca. - Z przyjemnością. Gdy znajdowała się w połowie drogi do salonu, w progu stanął Sin, a krok za nim Crispin Harding. Obaj dyskretnie obserwowali lady Jane Netherby. Jeszcze przed balem Sinclair uznał, że przypadkowe spotkanie będzie lepsze niż oficjalna prezentacja. Udając lekko pijanego, ruszył w stronę lady Jane. Minął ją, po czym raptem cofnął się tak niezręcznie, że na nią wpadł. Victoria pospiesznie odwróciła wzrok i zauważyła, że lord Kingsfeld patrzy na Sinclaira i przyjaciółkę jego starszego brata. Na twarzy lorda malowało się lekkie znudzenie, takie jak przez cały wieczór, ale dziwny błysk w oczach przyprawił ją o drżenie. Za bardzo popuszczasz wodze wyobraźni, skarciła się w duchu i postanowiła odnaleźć Augustę. Chciała usłyszeć od niej zapewnienie, że hrabia Kingsfeld jest człowiekiem godnym zaufania.