korzenie rozsadzały kamienne płyty, wśród rzeźb aniołów, czasem
uszkodzonych, zdających się płakać. Przy jednym z mrocznych grobowców ujrzał czekającą postać. Dziewczyna ubrała się tak, jakby chciała przypominać dominę, włożyła wysokie skórzane buty i króciuteńką spódniczkę, lecz włosy miała ufarbowane na wiele wściekłych kolorów i krótko obcięte w stylu punk. - Cześć - powiedziała, wyłaniając się z cienia. - Masz fajny strój, pasuje do ciebie. Przyszedłeś na spotkanie, co? To będzie niezła zabawa. Najbardziej szalona w twoim życiu. Mówiąc, przysuwała się coraz bliżej, a gdy Bryan uśmiechnął się zachęcająco, zbliżyła się jeszcze bardziej, wyciągając rękę. - Chcesz zacząć od razu? - spytała zmysłowym szeptem. - Zrobić to tu i teraz? Jestem gotowa. Czekałam na kogoś takiego jak ty. Hej, co z tobą? - Zachichotała. - Zobaczysz, za kilka sekund będziesz umierał z pożądania jak wszyscy inni mężczyźni. Kobiety też. - Zachichotała ponownie. - Będę spełnieniem twoich najśmielszych snów. No chodź, zaraz się przekonasz, daj mi szansę, wyssstarczy jeden pocałunek... - Jej głos stał się nieco syczący. - Zaufaj mi. Wspięła się na palce, oblizując wargi. Bryan czekał z uśmiechem, doskonale wiedząc, co nastąpi, gdyż widział to już wiele razy. Przytuliła się, rozchyliła usta, kły błysnęły czerwonawo w szkarłatnej księżycowej poświacie. RS 208 Już sięgała do jego szyi, gdy błyskawicznym ruchem wyrwał spod płaszcza trzymany w pogotowiu osinowy kołek i przebił jej serce, nim zdążyła się zorientować, co się dzieje. Krzyknęła, przez krótki moment patrzyła na niego z nienawiścią, a potem rozsypała się w proch, który upadł na ziemię u jego stóp. - Spełnienie snów, akurat - mruknął. - Raczej koszmarów. Zastanawiał się, ile jeszcze ich spotka tej nocy. Miał szósty zmysł, gdy chodziło o wyczuwanie wampirów, odgadywał więc, że w ciągu najbliższych godzin czeka go sporo pracy. Skoro przybywał sam Władca, wzywając wszystkich, to wiele wampirów ośmieli się wyjść ze swoich kryjówek, nawet jeśli tkwiły w nich od dawien dawna. Istniały różne rodzaje wampirów, jedne doskonale radziły sobie w nowoczesnym świecie, korzystając ze zdobyczy technologii, inne ograniczyły swoje apetyty do żywienia się krwią zwierząt, jeszcze inne myślały wyłącznie o przetrwaniu. Tej nocy ściągały tu wszystkie, posłuszne rozkazowi Władcy, który przypominał im, że są potężne, a ludzie to tylko bydło na rzeź. Jessica myliła się, nie istniało coś takiego jak dobry wampir. One żyły, żeby zabijać. Głębiej naciągnął kapelusz na czoło i ruszył przed siebie. Jessica kroczyła pośród nich śmiało i pewnie, spowita w pelerynę z kapturem, a idąc, obserwowała wszystko i bacznie nasłuchiwała rozmów. Oto grupka młodych fanatyków powieści o wampirach przyszła w strojach z osiemnastego wieku. Oto stadko chichoczących nastolatek z tatuażami i kolczykami,gdzie tylko się da, strzelało oczami na wszystkie strony. Każda ubrała się na czarno, chociaż jedne zamiatały spódnicami ziemię, a RS 209 innym prawie było widać pośladki. Oto kilku podpitych, zachowujących się coraz głośniej.